Skakałam po moim skromnym mieszkaniu w szkolnym internacie. Nie do wiary, że już jutro będę mieszkać w Londynie, wraz z moją siostrą, z moim tatą i z moją mamą, a przede wszystkim - uczyć się w liceum z Katrin - moją najlepszą przyjaciółką. Czego chcieć więcej?
Poczułam, że w kieszeni spodni wibruje mi telefon. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przysunęłam komórkę do ucha.
- Córuś, - to mama - o której przyjedziesz jutro z Kat?
- Coś koło jedenastej - odpowiedziałam, zerkając na bilet lotniczy, leżący na mojej szafce nocnej. - Lot mamy o siódmej trzydzieści.
- Dobra, okay. Tata i Clio podjadą po ciebie. Kurczę, Vio*, nie mogę się doczekać.
Uśmiechnęłam się, a gardło ścisnęło mi się ze wzruszenia.
- Ja też nie mogę się doczekać, mamo - odparłam, przeczesując drugą ręką włosy.
- Do jutra.
- Do jutra.
Odłożyłam komórkę, usiadłam na łóżku i zaczęłam wyłamywać sobie palce. Nie mogę wytrzymać! Ostatni raz widziałam się z nimi na Wielkanoc, a teraz będę z nimi mieszkać. Moja radość nie znała końca! Londyn zapowiadał się cudownie - codzienne spacery po Hyde Parku, zakupy z przyjaciółką oraz wymarzona szkoła. Czułam się, jakbym odpakowywała wielki prezent. Trochę zastanawiało mnie, dlaczego rodzina ściąga mnie do siebie, skoro mogłam nadal chodzić do szkoły w Wiedniu, ale ogromnie mnie to cieszyło.
- Violet - Katrin stanęła w drzwiach od łazienki z kosmetyczką w ręce - o której wstajemy? - zapytała, kucając nad walizką i pakując do niej kilka rzeczy, ułożonych na łóżku.
- Najpóźniej czwarta trzydzieści - odparłam, przykrywając się kołdrą.
- Co? - jęknęła. - Ja rozumiem, że bardzo chcesz zobaczyć się z rodziną, ale czy nie mogłaś zabukować lotu na - czy ja wiem? - piętnastą?
- Możesz zostać - prychnęłam.
- O nie! Nie poradzisz sobie beze mnie - zażartowała, za co oberwała ode mnie poduszką. - Dobra, Vio. Ustalmy, że ja też sobie bez Ciebie nie poradzę.
Zgasiłam światło, a ciemność zalała nasz pokój. Jedyną rzeczą, rozświetlającą mrok, była fluorescencyjna bransoletka Katrin, którą kupiła kilka dni temu na pamiątkę naszych cotygodniowych zakupów w centrum Wiednia. Napis na niej głosił ,,JESZCZE RAZ!". Zasnęłam, wpatrując się w jasno-różową ozdobę.
♪♥ ♦ ♣ ♠♥♠♣♦♪
*Vio - (czytaj: Waj) skrót od imienia Violet.
Prolog. Beznadziejny, ale... Cóż. Jakoś trzeba zacząć:D.
Prolog. Beznadziejny, ale... Cóż. Jakoś trzeba zacząć:D.
Rozdział pierwszy prawdopodobnie za tydzień:*.
Trzymajcie się,
pa.
~Vanill^^
Prolog jest genialny, wcale nie beznadziejny ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada! Już się nie mogę doczekać 1 rozdziału *.*
Nie wiem, czy wytrzymam ten tydzień :D
~ Tina ♥